Na początek rzuciła kilka obelżywych inwektyw. Oczywiście ona sama nie wiedziała, że to są inwektywy, ale użyła mocnych słów i epitetów.Potem napisała coś o wampirach, mrocznych wizjach, dzieciach emo, dała w twarz swojemu chłopakowi i postanowiła wyjść przez okno.
No i ta różowa okładka...
Ale czego się spodziewać po książce Christophera Moore'a. Przecież właśnie z tego powodu po tę książkę sięgnąłem - żeby raz jeszcze posmakować szokującego, troszkę ponadkulturowego, miejscami czarnego, a czasem tylko brudnoszarego humoru.
I dokładnie to dostałem.
Do tego, pomiędzy skecze i żarty Moore znowu zmieścił trochę prawd - nie tyle ponadczasowych, co wypowiadanych, przez każdego z nas w smutne i szare, deszczowe dni, kiedy na przystanu ochlapał nas autobus z napisem "Zjazd do Zajezdni"
Przestraszył mnie wprawdzie osąd współczesnej młodzieży - nie dający zbyt wielu nadziei na kolorową przyszłość. Ruch samobójczych Emo-gotów wydaje się zmierzać ku autozagładzie... - "parafrazuję"
A książka? A książkę szczerze polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz